poniedziałek, 8 lutego 2016

Tunika z szalika - POSZŁA SOBIE


Tunika powstała kilka lat temu z szalika, a właściwie z szala. Z pięknego, krzywo sfilcowanego szala z kaszmirowej wełny, który wygląda jak wawelski arras. Leżał w koszu z chłamem w SH. Wystawał rąbek i kusił. Długo kusić nie musiał. bo w tej tkaninie od razu się zakochałam, choć jeszcze nie wiedziałam, czym się stanie z nowym życiu. 


Po upraniu w baaardzo gorącej wodzie wyprostowałam powyciągane brzegi, wygładziłam koszmarne zgniecenia i już było lepiej. 

Uszyłam tunikę, ale może też być sukienką-bezrękawnikiem, gdyż sięga przed kolana. Przedłużyłam szerokim pasem zrobionym na szydełku. Ponaszywałam, poobszywałam, poguzikowałam. 

Poszła w świat niedaleki, czyli do mojej szafy, bo bardzo ją lubię :)









piątek, 5 lutego 2016

Otuliś z pociętego swetra -POSZEDŁ W ŚWIAT

Lubię kiedy rzeczy zyskują drugie życie. Zwłaszcza, kiedy to są rzeczy zrobione z surowców naturalnych. Aby powstał sweter potrzebna jest wełna, a wełna to często cierpienie owiec, lam, wielbłądów, które podczas przemysłowego strzyżenia doznają urazów. Mając szacunek dla tego poświęcenia stworzeń, dzianiny i skóry wykorzystuję po wielokroć.

Tu pocięty sweter, tzw. szetland, jak to się mawiało w czasach PRL. Lubię takie ogniste kolory, pomarańcz, ceglasty, czerwień, bordo, żółcienie z odrobiną koloru przeciwstawnego - niebieskości, granatu, czy szafiru. Lubię otulające otulisie.



Na moim Urwisku :)






niedziela, 31 stycznia 2016

Przeróbka swetra - POSZŁY W ŚWIAT

... czyli tunika i czapka szlafmyca.

Z dużego, podfilcowanego swetra uszyłam tunikę. Była za krótka, więc przedłużyłam ja pasem zrobionym na drutach. Podobnie wykończyłam przy pachach i szyi. Na dzianinową tkaninę naszyłam koła i półkola zrobione na szydełku.

Do tuniki pasuje czapka szlafmyca. To dowód mojego słomianego zapału. Zaczęłam robić na drutach sweter, taki melanżowy. Porzuciłam ten pomysł po 40 centymetrach przodu. Pruć było żal, więc zrobiłam z tego czapkę-szlafmycę.








sobota, 30 stycznia 2016

Straganowe szarości - poszły w świat


Jest taki dom niezwykły, pełen gwaru i miłości. To Dom Tymianka, w którym dobry kąt i pełną miskę znalazło wiele biednych stworzeń, psów i  kotów. Byłam, widziałam tę Pełnię lata w Domu Tymianka i podziwiam Ori, która ten niezwykły dom dzieli ze zwierzętami. Dlatego z przyjemnością, jeśli tylko mogę, wspieram groszem lub własnym rękodziełem, które się tam wystawia na straganach dla Wzruszaczy.

O, takie szarości, specjalnie na taką okazję uplotłam i z radością patrzyłam, jak się tam licytowały.

Szare ocieplacze-otulisie i torebka powstały ze sfilcowanych, pociętych wełnianych swetrów i szydełkowych wykończeń. Ot, takie czyste DIY :)