Stare, przedwojenne mieszkanie wydaje mi się wręcz przeznaczone do odrestaurowywania, picowania, łatania, malowania, ogacania, obszywania i tapicerowania. Tak właśnie potraktowałam to mieszkanie na starym Żoliborzu, które przez wiele miesięcy szykowałam na wynajem. W końcu sami tu z mężem zamieszkaliśmy, bo strasznie było żal wynająć na zatracenie ;-/
Prawie wszystkie meble (lata 60-te) odmalowałam, choćby częściowo. Zrobiłam abażury do lamp stojących, wymalowałam doniczki, obrazki, powiesiłam włóczkowe pompony. Obszydełkowałam sofkę z IKEA i wyposażyłam ją w wiele poduszek, bo uwielbiam sie mościć miękko. Szafę i szafkę pod TV wykleiłam kolorowa folią. Ubrałam też we włóczki stołki. Te dwa czarne to oryginalny Wołkowski ! Zdecydowałam się na szarości , tu przełamane wielobarwnymi plamami w zieleniach i niebieskościach. Jest wesoło :)
.
Świetnie wkomponowałaś kolory, pięknie żyjesz.
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu :) A te kolory są moje ulubione ostatnio .
UsuńTwój styl poznałabym wszędzie. Wydaje mi się, że taka rozpoznawalność, to jedna z cech artystów :-). BB, wielka jesteś.
OdpowiedzUsuńOch, Tesiu :) Taka wielka Kaczka metr pięćdziesiąt osiem :D
UsuńKojarzę taki tekst z filmu, że każde pojedyncze istnienie wpływa na losy wszechświata :-). Małe (w sensie fizycznym) jest zwykle ruchliwe, więc z pewnością potrafi "nawirować" we wszechświecie :-).
UsuńStaram się wirować srebrnym szydełkiem i motać włóczki na pożytek tego mikro wszechświata :)
UsuńMiotacz włóczkowy ma moc :-).
Usuń